poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Niecelny Strzał


Liczba wyświetleń osiągnęła prawie  ponad 10 tysięcy. Cieszę się, że mimo tak kulawej aktywności cały czas byliście, czekaliście i zaglądaliście tutaj. 
Opowiadanie krótkie, co prawda, ale jest tylko wstępem do kolejnego. Połowa ma kilka miesięcy, połowa jest świeża, czyli przysłowiowy groch z kapustą, dopiero zbieram się po tej przerwie. 


Słońce wspinało się na horyzont powoli, jakby przekupione błagalnym skowytem polskich psów. Mieszko zbudził się jako pierwszy, było jeszcze ciemno, noc dopiero opuszczała wołgogradzkie niebo. Terier bez zastanowienia począł przebudzać resztę sfory. Wszystkie psy były wypoczęte, zadbały też o zapas tłuszczu. Czas było ruszać, wracać do Polski i odbić swoje terytoria spod okupu kotów. Ostatnie miesiące spędzone u rosyjskich przyjaciół dały psom sporo do myślenia, a także nauczyły ich walki o to, co należy do nich, dobrze wiedziały, że Kitler wygrał bitwę, ale nie wojnę.
Pożegnanie z Rambo i Łajką nie przyszło jednak zbyt łatwo. Wszyscy byli bardzo zżyci - łączył ich wspólny los. Polskiej sforze już brakowało zawadiackiego Marshova i posmutniałego Wasyla, który stracił swojego człowieka przed dwoma laty.
Wymiana spojrzeń i szczere podziękowania. Mieszko nie był w stanie wyrazić ile zawdzięcza sforze Łajki. No to w drogę. Należało wyruszyć, póki istniała jeszcze możliwość.

Minęło parę dni, a sfora przekroczyła ukraińską granicę. Tereny, przez które prowadził Dimitrov były na tyle odludne, że nikt nie zważał na psy. Mieszko zdecydował podzielić podróżników na mniejsze grupy, aby w razie zagrożenia tak duża liczba psowatych nie wywołała niepokoju ludzi. We wszystkim pomagały oczywiście ptaki -  dwa wcześniej rozpoczęły swoją wyprawę aby sprawdzić trasę sfory i w razie zagrożenia wrócić i poinformować swoich przyjaciół. W Polsce również pozostawiono ptaki, które miały obserwować poczynania kotów. Były to potężne jastrzębie. Prędzej takowy zabiłby kota, niźli kot jego, więc psy się o to nie martwiły. Wszyscy byli jednak w napięciu - co tam zastaną? jak to się dalej potoczy? może wszystko wróci do normy? albo nic już nie będzie jak kiedyś?

Szli powoli, oszczędzając siły. Byli już co najmniej w połowie ukraińskiego państwa. Krajobraz był zbudowany głównie z pagórków, które dzielnie przemierzali, pól uprawnych, które czekały, aby zebrać z nich plony, dzikich lasów i wysokich gęstwin. Często musieli przemierzyć też rzeki i omijać wioski. Często byli zmuszeni polować na zające, niekiedy sarny. Z daleka trzymali się jednak od nor lisów i terytorium wilków - nie mieli czasu ani ochoty na zaczepki psowatych. Sfora jednak nie spodziewała się w tutejszych lasach obecności ludzi...

- STOP - odwrócił się nagle Venewoner, idący na przedzie -  Czuję coś...Dym!
- Ale sk... - Inferno nie zdążył zadać pytania.
Psy nie śmiały wykonać ruchu, gdy w jednej sekundzie z pobliskiego lasu wydobył się huk. Wszyscy zaszyli się w gęstej trawie. Ktoś był w lesie. I nie było wątpliwości, że są to ludzie. Dimitrov obserwował ich poczynania. Dogaszając ogień prędko uciekali; wystraszył ich głuchy odgłos z głębi lasu, podobny do ryku lub wycia. Kiedy ludzkie sylwetki zniknęły z pola widzenia owczarek uspokoił się i podniósł się, podobnie jak reszta psów. Tylko nie jeden.
- Venek! - Mieszko natychmiast stanął obok przyjaciela.
Wszyscy byli przerażeni. Venewon się nie ruszał. W jego przedramieniu tkwił nabój, a wokół łapy rozlewała się krew. Mieszko nie chciał nawet myśleć co mogło się stać, gdyby strzał padł kilka centymetrów wyżej... Dlaczego krzywdę poniósł ten, który uratował od niej innych? - to pytanie zadawały sobie wszystkie psy. Większe z nich pomogły podnieść się piszącemu z bólu wilczurowi. Maks i Morus pomagali Venkowi iść.
Z biegiem czasu rana zaschła i goiła się. Po kilkunastu dniach tułaczki okolica wydawała się już znajoma. Zżółkłe śliwy, jakby uspokojone powrotem sfory, dygotały przy lekkim wietrze. Psy zdawały się płynąć w powietrzu dotykając opuszkami łap dobrze znanej ścieżki prowadzącej do drewnianego domu. Jednak po przekroczeniu jego progu znieruchomiały.

niedziela, 16 kwietnia 2017

Wielkanocne życzenia

Wszystkim czytelnikom życzę wesołych świąt wielkanocnych, spędzonych w gronie rodziny oraz bezpiecznego powrotu do domu. :] 

Mam też nadzieję, że nowy szablon dodał nieco wiosennego klimatu.




Dla ciekawych - opowiadanie się powoli klei, jak wena wróci to wstawię.